czwartek, 19 września 2013

Fin Carre Crusti Choc

Na pierwszy ogień poszła czekolada z Lidla Fin Carre Crusti Chocczekolada mleczna z chrupkami zbożowymi. Jest to w zasadzie odpowiednik znanej szczególnie w Stanach Zjednoczonych Nestle Crunch (chociaż ta w składzie ma chrupki ryżowe).


Jak widać nawet opakowanie ma podobną kolorystykę co Nestle Crunch. Czekolada ma 30% masy kakaowej, 15% chrupek ryżowych oraz zawiera 515 kcal w 100 g, co jest wartością dosyć niską (średnia dla czekolad mlecznych jest powyżej 530 kcal).


Czekolada jest mocno naszpikowana chrupkami i jest to spory plus. Spód ma naprawdę ciekawą prezencję, ale proszę się nie obawiać proporcje między chrupkami, a czekoladą zostały zachowane.

Tak prezentuje się od góry i choć wygląd ma naprawdę interesujący kształt sprawia problemy przy dzieleniu czekolady na kawałki. Mi się jednak udało podzielić ją na pół za pierwszym razem.

Jeśli chodzi o sam smak - tutaj zostałem naprawdę mega pozytywnie zaskoczony. Czekolada jest bardzo słodka i mocno chrupiąca. Słodsza od Nestle Crunch i również bardziej chrupiącą (może jest to zasługa zboża wobec ryżu w wersji Nestle). Podczas jedzenia naprawdę fajnie chrupie, a mocna słodycz doskonale komponuje się z chrupkami zbożowymi. Sama czekolada ma smak czekolad znanych marek i jest to kolejny plus, nie czuć tu w ogóle, że mamy do czynienia z produktem z dyskontu.

Ocena końcowa - 9/10, czekolada jest przepyszna, a do tego nie ma ona odpowiednika na polskim rynku, ponieważ Nestle Crunch nie jest już u nas dostępna od kilku dobrych lat. Tak więc jako jedyną w swoim rodzaju gorąco polecam Fin Carre Crusti Choc, biorąc pod uwagę, że jej cena to tylko ok. 2,2 zł!
Witam wszystkich ciekawskich, którzy trafią na tego bloga! Jak sama nazwa wskazuje będą tu zamieszczane testy różnych smacznych produktów. Choć jestem wielkim zwolennikiem słodyczy będą tu również inne rzeczy, oczywiście okraszone zdjęciami.
 
Zdaje sobie sprawę z dosyć sporej popularności blogów/kanałów youtube zajmujących się testowaniem różnego rodzaju jedzenia, jednak uważam, że ten blog wniesie trochę nowych rzeczy do tej pory nie testowanych. Każdy też ma inny smak, tak więc może znajdzie się parę osób o podobnych upodobaniach co ja i ten blog stanie im się pomocny.

Produkty będę oceniał w skali 1-10. Z tym, że 10 nie będzie wiele, jeśli w ogóle jakieś się pojawią. Tak samo 1 mam nadzieję będzie mało. Ogólna uwaga jednak - ocena powyżej 5 to już solidny produkt warty spróbowania. Aby nieco przybliżyć te skalę proponuje takie oceny: 1 - tragedia; 2 - nieporozumienie; 3 - słabe; 4 - zjadliwe; 5 - może być; 6 - niezłe; 7 - dobre; 8 - bardzo dobre; 9 - przepyszne; 10 - ósmy cud świata.

Tak więc zaczynamy! Pierwszy test czegoś smacznego już niedługo.